foto1
foto1
foto1
foto1
foto1

Duszpasterstwo Służby Zdrowia

Diecezji Rzeszowskiej

Święty Brat Albert - Adam Chmielowski

Brat Albert

„…TRZEBA ŚWIADCZYĆ SWOIM CZŁOWIECZEŃSTWEM…”

Nie dziwi nas, że liturgia Słowa odczytywana w odpustowe wspomnienie św. Brata Alberta (17 czerwca), przepełniona jest wezwaniem do czynienia miłosierdzia…

"Rozerwij kajdany zła, rozwiąż więzy niewoli, … Dziel swój chleb z głodnym,… nie odwracaj się od współziomków…”

„Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców,…".

Ewangeliczne pytanie „pewnego człowieka”, który przybiegł do Jezusa i upadł przed Nim na kolana pytając: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" wydaje się być potrzebą odnajdywania odpowiedzi i dla nas... I mamy tę odpowiedź w Piśmie Świętym, ale także w życiu i działaniu tych, którzy poszli za Chrystusem – a do nich należy także patron naszej Kaplicy św. Brat Albert…

Abp Stanisław Gądecki 10 czerwca 2017 roku podczas Mszy Świętej w krakowskich Łagiewnikach sprawowanej w ramach centralnych obchodów 100-lecia śmierci Brata Alberta, który poświęcił swoje życie służbie ubogim i odrzuconym, powiedział:

„Niebezpieczny głód wdziera się dziś w polską kulturę, w systemy wychowania i komunikacji, wskutek czego – niemal bezboleśnie – zatracamy własną tożsamość kulturową i ludzką godność. Aby to przezwyciężyć, konieczny jest oddolny solidaryzm społeczny, a więc taka dobroczynność, która rodzi się poza instytucjami, jest spontaniczna i wyczulona na to, co w danym momencie się dzieje, …”

Adam Chmielowski – czyli Brat Albert – urodził się w podkrakowskiej Igołomi, 20 sierpnia 1845 r., jako syn Wojciecha i Józefy. Rodzina Chmielowskich wywodziła się ze starego szlacheckiego rodu.

Z racji słabego zdrowia i zagrożenia jego życia – wpierw przyjął chrzest „z wody” w Igołomi, a „chrzest pełny” – jak to dawniej mówiono – udzielono mu w kościele Najświętszej Panny Maryi w Warszawie.

Wedle tradycji rodzice Adama zaprosili do udziału w ceremonii chrzcielnej żebraków, aby wraz z rodzicami chrzestnymi trzymali dziecko do chrztu, ażeby w ten sposób "ściągnąć na nie z niebios błogosławieństwo ubogich". Nie wiedzieli, że w przyszłości Adam zostanie prawdziwym ojcem ubogich.

W 1853 r. zmarł ojciec Adama, a w 1859 r. – matka, która przed śmiercią wręczyła mu obrazek Matki Bożej Częstochowskiej, prosząc, by zachował go na pamiątkę. Za życia rodzice starali się mu dać dobre wykształcenie i wychowanie religijne i patriotyczne.

W wielki 17 lat uczestniczył w powstaniu styczniowym, co zostawiło trwały ślad już do końca jego dni. W czasie walk granat zabił jego konia, a jemu samemu rozszarpał nogę. W niewoli bez znieczulenia – nogę tę mu amputowano.

Na pytanie kapitana wojsk rosyjskich, dlaczego nie zginęli podczas walki, odpowiedział: „Oddaliśmy się w opiekę Matki Najświętszej, która nas nigdy nie opuszcza”.

Został wykupiony z niewoli. Niedługo później trafił do Paryża, tam dano mu protezę.

W związku z tym, że od wczesnych lat zainteresowany był malarstwem, otrzymał stypendium Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, gdzie zaczął rozwijać swój talent. Tam poznał wybitnych polskich artystów. (Jacka Malczewskiego, Leona Wyczółkowskiego oraz Maksyma Gierymskiego).

W wieku 35 lat namalował jeden ze swoich najsłynniejszych obrazów pt. Ecce Homo. Wizerunek ubiczowanego, ukoronowanego cierniem Jezusa uświadomił mu, że pragnienie jego serca jest inne, niż sądził dotychczas.

Zgodnie z odczytanym powołaniem wstąpił do zakonu jezuitów. Początkowo jego droga wśród zakonnych braci wcale nie była łatwa. Odmieniła go jednak rozmowa z pewnym proboszczem, który przypomniał mu o Bożym miłosierdziu. Dzięki temu nabrał „wiatru w żagle”.

W czasie pobytu na krakowskim Kazimierzu odwiedził miejską ogrzewalnię, w której spotkał społecznych wyrzutków – alkoholików, prostytutki, a przede wszystkim umierających ludzi. Doświadczenie cierpienia innych stało się dla niego tak silnym bodźcem, że postanowił poświęcić swój czas na pomoc bliźnim – rozpoczął działalność charytatywną.

W wieku 42 lat przyjął habit kapucynów i założył zakon Albertynów i Albertynki.

Co ważne, Brat Albert nie nawracał ludzi korzystających z tego miejsca na siłę, ale dawał im od siebie wszystko, co najlepsze – czas, uwagę, zrozumienie i pomoc. Nieustannie modlił się za wszystkich cierpiących i wykluczonych. Ale imponował wielu osobom, gdy z cierpliwością i pokorą ducha znosił cierpienia i choroby, które go dotykały. Inspirował nawet po śmierci, która nastąpiła w 1916 r.

Sam Karol Wojtyła napisał sztukę o życiu Brata Alberta (Brat naszego Boga), a także wspominał go w wielu swoich publikacjach książkowych, jako tego, który wpłynął na jego decyzje życiowe...

Brat Albert – Wielki Święty, Wielki Polak, Powstaniec styczniowy, który walczył o niepodległość Ojczyzny. Chwili tej jednak nie doczekał.

Pośmiertnie został odznaczony przez Prezydenta Ignacego Mościckiego w 1938 r. Wielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności niepodległościowej i na polu pracy społecznej.

Jan Paweł II beatyfikował go w 1983 r., a kanonizował w 1989 r.

Jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła w kazaniu na 50-lecie śmierci Brata Alberta, mówił:

„Jest jednak i dzisiaj … dużo ludzkich potrzeb, wiele wołania o miłosierdzie – czasem w sposób dyskretny, niedosłyszalny. Iluż jest jeszcze ludzi chorych i opuszczonych w swoich chorobach, bez żadnej opieki? Iluż jest jeszcze ludzi starych, przymierających głodem i tęskniących za sercem? Ile jest trudnej młodzieży, która w dzisiejszej atmosferze życia nie znajduje dla siebie moralnego oparcia?

Miłosierdzie i chrześcijaństwo jest wielką sprawą naszych dni. Jeżeliby nie było miłosierdzia, nie byłoby chrześcijaństwa: to jest jedno i to samo.

W służbie miłosierdzia nawet fundusze nie są najważniejsze, nawet domy, zakłady i szpitale nie są najważniejsze, chociaż są to środki niezbędne. Najważniejszy jest człowiek; trzeba świadczyć swoim człowieczeństwem, sobą.

Tutaj Brat Albert jest dla nas nieporównanym wzorem.”...

Adam Chmielowski – Człowiek paradoksów, który został Świętym. Z jednej strony asceta, z drugiej obdarzony wielkim poczuciem humoru. Niesamowicie wrażliwy na piękno, a jednak zdecydowanie zdyscyplinowany i wyraźnie surowy wobec siebie.

Najbardziej znanym jego powiedzeniem jest stwierdzenie, że:

„Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”

Te słowa Brata Alberta są nie tylko wskazówką dla nas, ale także świetnym streszczeniem jego misji życiowej, którą wypełniał do ostatniego dnia.

a/a

Bez tytułu 1
„Czas ucieka, wieczność czeka...”

KALENDARZ

Kwiecień 2024
Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30

LICZNIK ODWIEDZIN

Jesteś
Licznik odwiedzin
osobą na naszej stronie

CIEKAWE STRONY INTERNETOWE